W związku ze słoneczną pogodą, która od kilku dni utrzymuje się w Poznaniu postanowiłam odwiedzić pewnego wieczora knajpę, która mieści się na Starym Rynku.
Tęsknię za nastrojem, który towarzyszył mi na wyspie Kos, więc wybór był oczywisty - padło na grecką tawernę.
Z zewnątrz tawerna nie zachęca jakoś szczególnie, ale skoro rezerwację stolika już zrobiłam to weszłam do środka.
Lokal mały, optycznie powiększa go lustro, które jest na całej długości sali. Wszystko utrzymane w kolorystyce niebiesko - białej. W środku kilka stolików i bar - raczej ciasno. Wybrałam stolik na zewnątrz - w ogródku, sporo roślin w doniczkach, już nieco więcej miejsca niż w środku. Na ścianach przyjemne widoki.
Czas na zamówienie
Na przystawkę wybrałam grillowany ser kozi z figami, pomidorami i sosem sojowym, zdecydowałam się na taką przystawkę, gdyż lubię ser kozi, ma on charakterystyczny smak i aromat. Podali ją dosyć szybko, jednak smak mnie rozczarował. Na pewno nie był to ser kozi, był to ser owczy. Ser był gumiasty, nie smakował jak grillowany. Nie polecam!
Na danie główne zamówiłam potrawę dobrze mi znaną, która w Grecji bardzo mi smakowała. Była to Moussaka, a T. zamówił grilowaną wołowinę z pieczonymi ziemniakami i sałatą.
Oczekiwanie było zbyt długie - 50 min!
Ale wreszcie doczekaliśmy się!
Smak moussaki był zbliżony do tego znanego mi z Grecji, był wyczuwalny cynamon, za co plus. Ziemniaki nie były rozgotowane, a w bakłażanie nie było goryczki. Było to dobre, ale bez rewelacji.
Sałata, która była w zestawie nie była dobra. Była bardzo słona i wodnista, pomidory też 'puściły wodę'. Nie dało się tego zjeść.
Druga potrawa to Souvlaki - grillowane kotlety podane z sosem tzatziki. Były dość dobre, przyprawione konkretnie. Sałata z tej samej miski - niezjadliwa.
Całą wizytę oceniam przeciętnie.
Podsumowując:
- kelnerki były niezadowolone, nie do końca zorientowane w potrawach jakie tawerna oferuje,
- bardzo długi okres oczekiwania,
- ceny - za danie główne około 30 zł, przystawki 10zł - 30zł, zupy - 10 zł
- smak potraw poprawny, aczkolwiek nie zachwyca
Raczej tam nie wrócę, ale wiem, że w Poznaniu jest jeszcze jedna grecka knajpa, sprawdzę czy tam znajdę klimat greckiej tawerny, który pamiętam z wakacji..
Podaję adres gdybyście chcieli sprawdzić jak smakuje jedzenie w tawernie Kapetanis:
ul. Wroniecka 21,
Stary Rynek, Poznań
Pozdrawiam,
Gosha
Wspaniale tam jest :)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze! Ale potrawy skoro nie zachwycają.. w dodatku ja prawie nie używam przypraw, to chyba bym się nie najadła;D
OdpowiedzUsuńDość drogo ... ;p
OdpowiedzUsuńa wiesz że tą knajpkę odświeżała swego czasu p. Gessler? :D
OdpowiedzUsuńA wiem :) Jeżeli rzeczywiście były tam jakieś rewolucje to już dawno wszyscy z personelu o nich zapomnieli.. Szkoda. A nawet jeżeli coś pamiętają to strach pomyśleć jak tam było 'PRZED'. Byłaś może w tej drugiej greckiej knajpie niedaleko Placu Wolności? Warto się tam wybrać? Korzystając z okazji - jak tam spotkanie 12-ego? Coś już wiadomo? Uda się, nie uda?
Usuńnie byłam chyba w żadnej greckiej knajpce w Poznaniu :>
Usuńpodobno ta druga knajpa jest lepsza, Kapetanis pojawił się u Magdy Gessler i widać że nic sobie nie wzięli do serca jej rad
OdpowiedzUsuńta
OdpowiedzUsuńTawerna była w jednym z odcinków Kuchennych rewolucji ;)
też ją pamiętam z kuchennych rewolucji :) wystrój to mają przepiękny ale ta sałatka rzeczywiście wygląda na dość umęczoną...
OdpowiedzUsuńw zeszłym roku wakacje spędziłam na Kos, przepiękna wyspa i narobiła mi chęci na więcej Grecji, ale jednak w Grecji, nie w Poznaniu ;)
OdpowiedzUsuńteż pamiętam tą knajpkę z "...rewolucji" Gesslerowej, aktualnie ciekawa jestem kiedy będzie musiała zrobić je u siebie, jej nowo powstała restauracja "kryształowa" w Katowicach świeci pustkami, ceny z kosmosu, byłam raz i nigdy więcej, podłoga i stoły brudne z resztek jedzenia, dania niesmaczne
OdpowiedzUsuń