czwartek, stycznia 24, 2013

Lush - czyścik do twarzy z Brandy :]

Czarny, mały słoiczek z magiczną, nieco dziwną zawartością w środku to nic innego jak czyścik firmy Lush, który kupiła dla mnie Magda podczas swojej ostatniej wizyty w Berlinie. To mój pierwszy produkt tej firmy, ale na pewno nie ostatni, bo działanie i taka 'inność' tych produktów zdecydowanie zachęca mnie do dalszego próbowania.


Moją pastę wykonała Wiola, jej termin ważności upływa 07 lutego 2013, jednak musiscie wiedzieć, że czyścik jest tak przyjemny w użyciu, że bez problemu zdenkuje go do tego czasu.


Pasta firmy Lush została ręcznie zrobiona, wyłącznie z naturalnych składników. W tym wyłącznie sezonowo (w okresie świąt Bożego Narodzenia) dostępnym produkcie Buche de Noel znajdziemy same łakocie, od Brandy zaczynając (tak, prawdziwe Brandy w składzie - dla mnie bomba), poprzez żurawinę, glinkę kaolinową, zmielone pestki migdałów, masło kakaowe, aż po mandarynki. A całość zawinięta jest w algi nori. Brzmi to dość niewiarygodnie, ale tak naprawdę jest :] Sami zobaczcie jak to cudo wygląda:



Pasta po rozrobieniu jej z odrobiną wody czyści skórę naszej twarzy i jednocześnie bardzo delikatnie ją peelinguje. Zdecydowanie lubię jej działanie. Odświeża skórę twarzy, odżywia ją, delikatnie wygładza, a także delikatnie nawilża, ale o kremie zapomnieć nie można. Zapach w przypadku tego produktu jest absolutnie obłędny, typowo świąteczny. Kupiony na początku grudnia idealnie wprowadzi nas w klimat serników, makowców i innych świątecznych pyszności :)


Czyścik ten używam głównie rano, czasami też po wieczornym demakijażu. Świetnie orzeźwia o poranku, a wieczorem stawia 'kropkę nad i' przygotowując twarz do odżywczego kremu.


Zdecydowanie produkt warty uwagi i spróbowania.
Opakowanie 100 g to koszt ok 60 zł. Wystarczy na 3 miesiące codziennego stosowania.

51 komentarzy:

  1. A ja jednak wolę Angelsy, denerwuje mnie tu krusząca się żurawina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angels nie próbowałam. A w działaniu różni się od tego, czy tylko konsystencje ma inną?

      Usuń
    2. O Buszu mówi się, że to świąteczna wersja Aniołków.

      Konsystencję mają też podobną (poza żurawiną ;), działanie takie samo, czytaj: peelingująco-oczyszczające, w sam raz do codziennego demakijażu. O Aniołkach pisałam u siebie, o tutaj: http://www.rumsugarlimemint.blogspot.com/2012/09/lushs-angels.html Zasadniczo jest to mój ulubiony lushowy czyścik dostępny w stałej ofercie, zachęcam do wypróbowania przy następnej okazji :)

      Usuń
    3. dziękuję za info, na pewno go spróbuję :)

      Usuń
  2. Ja akurat nie gustuję w Brandy ale ten czyścik mnie kusi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję, że w czyściku brandy polubisz :]

      Usuń
  3. No popatrz, a u mnie cała butla brandy stoi, której jeszcze nie miałam przyjemności spróbować ;) Nawet nie byłam świadoma, że całość zawinięta jest w algę - bomba :) Cieszę się, że czyścik przypadł Ci do gustu :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem przyjemna cena, jeśli starcza na 3 miesiące. Ale dosyć dziwnie wygląda ta pasta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dziwnie, ale uroczo, wygląda na taki domowy wyrób, lubię to :)

      Usuń
  5. Świetnie to wygląda,nie mogę się doczekać próbki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. troszkę cierpliwości, jeszcze kilka dni i będzie u Ciebie :)

      Usuń
  6. chce go chce! :) na razie leci do mnie angel od Marti :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kurcze o tym czyściku krążą już legendy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam czyściki Lusha! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja, brzmi na prawdę zachęcająco! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wygląda okropnie, ale potwierdzam! bardzo fajny z niego odświeżacz buźki :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ proszę bez takich w kierunku busza :]
      On jest naturalnie piękny :]

      Usuń
  11. o mamusiu alez te czysciki wszystkie kusza!! chyba w czasie wolnego sprobuje zrobic ten migdalowy sama.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marie, zdolna jesteś więc na pewno dasz radę. Jak zrobisz to daj znać koniecznie, pokaż efekty, a za Tobą zrobimy i my :]

      Usuń
    2. oj na pewno dam znac jak zrobie!!

      Usuń
  12. wygląda jak jakies ciasto :)

    OdpowiedzUsuń
  13. brzmi zachęcająco;) a jak myślisz do skóry naczynkowej ale i suchej i wrażliwej nada się?? ja głównie peelingu enzymatycznego używam bo inne to zbyt wiele;(
    zapraszam do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że tak. Peelinguje niezwykle delikatnie, więc nie powinno być problemu :)

      Usuń
  14. wow !
    ciekawy produkt - nigdy nie słyszałam o czymś takim...


    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion
    :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba pierwszy taki dziwaczny produkt, który bym bardzo chciała kiedyś mieć okazje przetestować :) Wygląda naprawdę apetycznie, ten naturalny skład też jest fajny :)
    Gosha, a co to za lakier na pazurkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest dziwny, ale w tym jego cała uroda :)
      Pod postem z kremem do rąk P&R proponowałam Tobie próbkę kremu, jeżeli masz ochotęto dołączę trochę czyścika i wyślę na spróbowanie.
      Daj znać.
      Na paznokciach Manhattan :)

      Usuń
  16. To od Ciebie się zaczęło :)

    OdpowiedzUsuń
  17. och jak zazdroszczę posiadania go!

    p.s
    pozwole sobie tutaj napisać, bo do maila zbieram się i zebrać nie mogę :P
    odnośnie Fekkai, jeśli czytałaś opinie na kwc, to powinno być łatwiej, jeśli nie, to napisze krótke. Maska regenerująca (protein rx), jest cięższa, bardziej treściwa, wyraźnie wzmacnia włosy i otula je warstewką, która trzyma się do kolejnego mycia przed uszkodzeniami mechanicznymi. Nawilża niezależnie czy trzymam 15 czy 45min, loki tworzą sie same.

    Natomiast maska do wl.farbowanych (ta różowa) jest lżejsza, odbija włosy od nasady (tak, kładę ja spokojnie na skalp) i jest świeżo, lekko, sypko, błyszcząco. Moje krecone wlosy wyraźnie rozprostowuje, sa puszyste. Szczerze to nie wiem co bardziej polecić, jeśli masz jakąś ulubioną maskę, z którą mogłabyś łączyć tą do koloru, to ja bym ja brała. Jest lekka, nie obciąży, a doda takiego błysku, że hoho.

    Krem nabłyszczający, sam w sobie zawiera multum drobinek. Jednak do niego muszę sie jeszcze przekonać, bo moje loki lubi robić w strąki na końcówkach, a wiem ze tutaj chodzi o kwestie aplikacji, którą metodą prób i błędów muszę sobie wyrobić. Myślę, że działa nawilżająco bo również dyscyplinuje włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Ewelinko za tak szczegółowe info :)
      Marka fekkai kusi mnie od jakiegoś czasu, ale dzięki Tobie jakby jeszcze bardziej :)
      Zresztą jeżeli chodzi o włosy to uwielbiam próbowac nowe produkty :)

      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. W niedziele mam wizytę u fryzjera, myślę, że na zdrowszych końcach będzie łatwiej mi ocenić działanie, niż na tych pióropuszach obecnych :P Wtedy obszerniej pojawi się u mnie na blogu, ale to jednak wymaga czasu, a nie wiem na jak długo w Sephorze będą dostępne te korzystniejsze ceny :)

      Usuń
    3. No właśnie, bez promocji to te ceny są mega wysokie :/
      To podetnij końce, testuj dalej maski, a ja rozejrzę się na półkach z kosmetykami tej firmy :)

      Usuń
  18. Uwielbiam BDN! Za zapach i działanie. Szkoda, że mój już się skończył. Następny kupię, jak tylko się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  19. rzeczywiście wygląda dziwnie :) mam okropną chrapkę na te czyściki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam BdN. Szkoda, że nie jest dostępny przez cały rok :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem strasznie ciekawa jak działa, bo AoBS lubię bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciekawa rzecz, kojarzy mi się trochę z peelingiem.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja właśnie czekam na listonosza który ma mi wręczyć buszaka do ręki :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Chciałabym wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  25. Chciałabym wypróbować, ale inną wersję zapachową. Brandy+żurawina to chyba nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Brzmi smakowicie :)
    Choć alkohol w składzie to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy25.1.13

    Bardzo interesujacy produkt, musze sprobowac.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja z Lush zaczynam i czytam o wszystkich doniesieniach, bo póki co jestem ZACHWYCONA:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zupełnie jak sushi :D

    OdpowiedzUsuń
  30. To brandy mnie zaintrygowało XD Muszę kiedyś dorwać coś z Lusha chyba to jedyna firma, której niedostępność mnie kusi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to, co niedostępne kusi najbardziej :)

      Usuń
  31. Ale musi cudownie pachnieć:))) Będę musiała w końcu coś Lusha wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
  32. Za ciekawie to on nie wygląda :) Nie posiadam jeszcze żadnego kosmetyku z Lusha, ale już tyle o tych kosmetykach słyszałam, że chyba najwyższy czas, aby to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wiem czemu ale jakoś mnie nie przekonuje ten kosmetyk

    OdpowiedzUsuń
  34. BDN jest świetny, ale osobiście wolę LTGTR :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz.

Copyright © 2017 różowa szpilka